Moda mnie fascynuje. Tak, wiem, nie widać. Bo nie tyle fascynują mnie rzeczy modne, co fenomen mody sam w sobie. Bo jak to możliwe, że coś co w zeszłym sezonie było śmieszne i żenujące, w tym jest „najnowszym krzykiem mody”, a za rok znów będzie śmieszne i żenujące? Wszelkie „must have” kłócą się z moim wewnętrznym „nic nie muszę” (które to czasem uzewnętrzniam, bo mam koszulkę z takim napisem). Zaskakują mnie pytania dorosłych osób, jak się ubrać na jakąś okazję, bo jedyną słuszną odpowiedzią (którą zresztą od lat stosuję) jest: ubierz się jak chcesz. Jak się czujesz, w czym ci wygodnie, w czym będziesz ci się dobrze tańczyć, jeśli planujesz tańczyć, albo biec na ostatni nocny autobus. Na wszelki wypadek zawsze bierz pod uwagę taniec i bieg, bo nigdy nic nie wiadomo. Już choćby z tego powodu szpilki odpadają.
Szpilki! To jeden z lepszych przykładów kuriozalności mody.
Nie wiem, czy noga w szpilce wygląda ponętniej, rzadko się przyglądam kobiecym nogom, a właściwie wcale. Byłabym raczej skłonna twierdzić, że to efekt zbiorowej zaćmy i widzimy to, co chcemy widzieć i podoba nam się to, co w powszechnym mniemaniu uchodzi za ładne. Bo o co chodzi z tą szpilką? Żeby kobieta była wyższa? Czy żeby noga była dłuższa? A czemu noga dłuższa jest lepsza od krótszej, a kobieta wyższa od niższej? Małe jest piękne, ale krótkie już nie? Nie wierzę w wygodne szpilki. Ufam naturze. Gdyby szpilki miały jakiś sens i uzasadnienie, dziewczynki rodziłyby się ze szpikulcami wystającymi z pięty.
Jej wysokość wypukłość czy płaskość?
Ostatnio oglądałam serial, którego akcja osadzona była na samiutkim początku XX wieku i tam kobiety chodziły z wypchanymi tyłkami. Nie, że sobie same wypychały, ale tak te suknie były szyte, że wyglądało jakby miały wielkie kacze kupry. Ciekawe czy ówcześni nieopierzeni faceci doznawali szoku podczas nocy poślubnych, kiedy przekonywali się, że tyłki ich młodych żon wcale nie sterczą w kierunku sufitu, tylko z gracją opadają ku podłodze.
To, jak się ubierzesz, zależy tylko i wyłącznie od Ciebie
Domyślam się, że mi teraz nie wierzysz. No bo jak to? Nie można przecież iść w stroju kąpielowym do teatru! Ale skąd wiesz, że nie można? A ja ci mówię, że można. Na przykład kiedy odgrywasz rolę pływaczki. A jeśli nie odgrywasz roli pływaczki albo żadnej innej, przychodzisz jako widz, załóż bikini, jeśli masz na to ochotę. Zawsze możesz powiedzieć, że przegrałaś zakład. Oczywiście, musisz się liczyć z tym, że nikt Cię do teatru w bikini nie wpuści, ale to już sprawa wtórna i Twój wybór czy chcesz walczyć o swoje, czy się poddać.
Możesz latem na plaży leżeć w futrze
…ale lojalnie ostrzegam – będzie Ci gorąco. Co nie zmienia faktu, że możesz, bo czemu nie?
Szanuję modę jako sztukę i chylę czoła przed projektantami, którzy dają upust swoim najdzikszym fantazjom. Oni robią swoje, wymyślają kapelusze w kształcie czajnika, czy płaszcz w kształcie szafy pancernej, świetnie się bawią i jeszcze im za to płacą. Projektant jest wizjonerem, ale ta, co zakłada na głowę czajnik, mimo że wolałaby nosić zwykły beret, jest tylko naśladowczynią.
Dyktatura mody to zło, jak każda dyktatura
Nie miałaby mocy, gdyby nie miała wyznawców. Nie rozumiem ślepego podążania za trendami, żeby wyglądać identycznie jak inni. Jeśli zakładasz swoje ulubione trampki do płaszcza po babci i ulubionej koszuli nocnej Twojego ojca, bo dobrze Ci z tym, jestem z Ciebie dumna. Jeśli wbijasz się znów w tę samą garsonkę, której nie znosisz, tylko dlatego, że tak się ubierają wszystkie Twoje koleżanki z pracy, to… no sama wiesz. To oczywiście Twoja sprawa i masz do tego prawo, ale czy na pewno chcesz być kolejnym identycznym guzikiem nudnego beżowego płaszcza? (Tak, wiem, beż jest teraz modny, co zrobić).
Co bym zrobiła, gdybym mogła cofnąć się w czasie?
Wparowałabym do łazienki i wyrwałabym młodej sobie pęsetę i zakazała wyrywania włosków z brwi. Trzydzieści lat moda mówiła – im cieńsze, tym lepsze. Jeszcze wcześniej brwi golono, żeby narysować sobie perfekcyjne kreski. A dziś królują henny, botoksy, laminowanie, czyli wszelkie zabiegi przywracające brwiom ich pierwotną krzaczastość. A przecież moje były krzaczaste! I gdybym tylko zostawiła je wtedy w spokoju, byłabym dzisiaj modna.
Nie będę gonić mody, tylko poczekam, aż ona mnie dogoni
Na studiach nie wyobrażałam sobie żadnego z moich kolegów z wąsami, wąs to była wtedy niedorzeczna przeszłość. A tymczasem barberzy (wąserzy?) wrócili do łask. Dlatego zawczasu zapuściłam wąsa i będę go skrzętnie pielęgnować, bo na bank w 2042 roku będą modne kobiety z wąsami. Nie namawiam cię do zapuszczania zarostu, to tylko przydatny protip. Żeby za dwadzieścia lat nie było, że nie mówiłam!
Gonienie za modą i dopasowywanie się do otoczenia oznacza powielanie wciąż tych samych wzorców. Możesz być modna za wszelką cenę, zabijając swoją kreatywność, czyli to, co jest w Tobie najpiękniejsze. Moda to kryjówka, jeśli będziesz się nią zasłaniać, nie dowiesz się, kim tak naprawdę jesteś. Moda zmienia się w tempie błyskawicznym. Na upartego można za nią nadążyć, tylko zastanów się, za czym gonisz i po co?
Jeśli teraz stoisz przed szafą i zastanawiasz się co założyć na siebie jutro, to proste. Załóż to, co miałaś na sobie przedwczoraj i poczekaj. Pojutrze znów to będzie modne. Już wiesz, czego pod żadnym pozorem nie powinnaś zakładać?