Czy kochasz swoją pracę?

To oczywiście pytanie retoryczne. Musisz ją kochasz, skoro ją wykonujesz. Przecież nie spędzałabyś życia z kimś wstrętnym. Z jakiego innego powodu miałabyś wstawać codziennie skoro świt, dobrowolnie dać się zapuszkować w blaszanej puszce zwanej autem i stać w korku, przeklinając na czym ten świat stoi (niektórzy twierdzą, że na żółwiu) niż z powodu miłości? Albo pakować się do zatłoczonego autobusu, między nerwowych i spoconych (latem) lub kichających i kaszlących (jesienią) pasażerów? Nie da się codziennie spędzać co najmniej jednej trzeciej dnia na czynnościach, których się nie lubi, wśród ludzi, za którymi się nie przepada, słuchając poleceń wariatów. Da się? Oczywiście, że da się. Sama tak głupio spędziłam setki dni swojego życia zawodowego.

Lata temu, na jednym z firmowych szkoleń (pozdrowienia dla koleżanek i kolegów z firmy S.), usłyszałam, że prezes nie przepracował w swoim życiu ani jednego dnia

Tak bardzo kochał to swoje prezesowanie, że nie uważał, żeby to była praca. Nie wiem na ile to było naciągane, ale bardzo mu tego pozazdrościłam, bo sama nie znosiłam pracy w jego firmie. To miała być mowa motywująca, ale odniosła dokładnie odwrotny skutek. W jednej chwili zdecydowałam, że nie mogę dłużej robić czegoś, czego, delikatnie mówiąc, nie kochałam. I… robiłam to jeszcze kilka miesięcy, a może nawet kilka lat. Niech żyją moje postanowienia, odwaga i konsekwencja.

W innej firmie przez cały dzień udawałam, że pracuję, a tak naprawdę pisałam odcinek komedii kryminalnej na konkurs w gazecie. Nie mogłam się doczekać wyników głosowania czytelników na najlepszy fragment. Obiecałam sobie, że jeśli wygram, to natychmiast rzucę pracę, na której się nie znałam i skupię się na pisaniu. Wygrałam i… dalej wykonywałam bezsensowne czynności jeszcze kilka miesięcy, a może nawet kilka lat. Niech żyją moje postanowienia, odwaga i konsekwencja.

W innej jeszcze firmie (tak, jestem kolekcjonerką), naprawdę chciałam zasłużyć na swoją wypłatę

Całymi dniami realizowałam zadania, do których realizacji, jak mi się wydawało, zostałam zatrudniona. Moi koledzy całymi dniami grali w kulki i śmiali się z mojej chęci pracy w miejscu pracy. Irytowało mnie to i nie mogłam zrozumieć dlaczego dorośli mężczyźni codziennie rano wstają z łóżka i przychodzą (jeden nawet przyjeżdżał pociągiem) do biura tylko po to, żeby przez osiem godzin przesuwać kulki myszką. Wszystko się wyjaśniło na pierwszym spotkaniu z szefem. Okazało się, że on nie potrzebuje ludzi do pracy. tylko do tego, żeby utwierdzali go w przekonaniu, że jego pomysły są najlepsze. Chłopaki wypełniali to zadanie śpiewająco, a  ja i moja głupia ambicja musiałyśmy odejść.

Miałam jeszcze mrowie dziwnych prac. Jedna polegała na monitorowaniu chłopaków z nożami, inna na prasowaniu kalesonów, jeszcze inna na krojeniu tajskiej chilli, a jeszcze inna na piciu podłej whisky z colą, która czasem była samą colą. Byłam też austriacką ogrodniczką, irlandzką sprzedawczynią zdrapek i czeskim kelnerem, ale o tym przy innej okazji. No i nie będę ściemniać – te prace nie przyszły do mnie, nie zapukały do drzwi, nie włamały się, nie porwały mnie i siłą nigdzie nie zaciągnęły. To ja je znalazłam i to ja je podjęłam. I to dobrowolnie! Dasz wiarę?

Fot. Unsplash

I chociaż dziś jestem zupełnie inną osobą niż Anna z wczoraj, a już zupełnie inną niż Anna sprzed lat i za żadne skarby nie wróciłabym w te kuriozalne miejsca pracy, to bardzo się cieszę, że tam byłam, whisky z colą bez whisky piłam, a co zobaczyłam i czego się nauczyłam – tego nikt mi nie zabierze.

Wszystko jest po coś, a ja, tak jak Edith Piaf, niczego nie żałuję

Wszystkie absurdy, w których się (nie) odnajdowałam, dziś służą mi za inspirację. Im te miejsca były dziwniejsze, tym zabawniejsze komedie napiszę. Im te sytuacje były bardziej straszne, tym lepsze napiszę kryminały. Tak, tak, drżyjcie moi dawni paradoksalni szefowie, nadciągam z odwetem. Mam klawiaturę i nie zawaham się jej użyć.

A jak jest u Ciebie? Na jakim jesteś etapie? Już kochasz swoją pracę, czy póki co kolekcjonujesz inspiracje?

Podobał Ci się ten wpis?

udostępnij na Facebook
udostępnij na Twitter
udostępnij na Linkdin
udostępnij na Pinterest

Anna Kapczyńska, scenarzystka i dramatopisarka z zacięciem reżyserskim, autorka powieści: dwóch obyczajowych, dwóch kryminalnych i jednej w czeskim stylu.

Strona wykorzystuje pliki cookie. Wszystkie prawa zastrzeżone © 2021

Made with by webCase.pl

Zapisz się do newslettera!